Jako rodzice, doskonale rozumiemy, jak krzywdzące są popularne opinie opisujące nasze dzieci jako pozbawione empatii lub te, którym nie zależy na uczuciach innych. Doskonale wiemy, że jest dokładnie przeciwnie. Autystycy są często niezwykle wrażliwi i emocjonalni. Przeładowanie emocjonalne bywa równie częste, jak przebodźcowanie sensoryczne, a jego przyczyną może być nawet po prostu kontakt wzrokowy. Skąd się zatem biorą takie opinie? Autyzm jest zespołem różnic neurologiczno-poznawczych. Autystycy widzą, słyszą i czują inaczej niż osoby neurotypowe. Inne rzeczy ich interesują i inne nudzą. Inne rzeczy są dla nich ważne. Inne są ich gesty, wyrazy twarzy i mowa ciała, nie wspominając o sposobach komunikacji, które bywają czasem całkowicie odmienne. A przecież im większe różnice pomiędzy ludźmi, tym trudniej jest się nawzajem zrozumieć. Ten sam problem dotyczy osób o kompletnie różnych doświadczeniach życiowych, np. ludzi bogatych i tych, którzy doświadczyli życia w nędzy albo ludzi z różnych kultur.
Tak, autyści mają problem ze zrozumieniem uczuć „innych osób”, ale tylko wtedy, kiedy „inne osoby” są neurotypowe. I to nie jest problem jednostronny. Osoby neurotypowe nie rozumieją autystów. Czy autystom zależy na uczuciach innych? Tak, zależy im. Mimo że czasem ich wyraz twarzy i gesty, są odczytywane przez neurotypowych jako „zredukowane” (wyraz twarzy i mowa ciała osób neurotypowych nigdy nie są opisywane jako „przesadne”), co jest mylnie rozpoznawane jako brak uczuć. Często autyści używają intelektu do nauki tego, czego nie mogą zrozumieć intuicyjnie i z czasem zostają ekspertami od analizowania i rozumienia innych. Takiego wysiłku nie podejmują jednak osoby neurotypowe w stosunku do autystów. To trochę tak, jak z oczekiwaniem Anglików i Amerykanów, że ludzie na całym świecie (a także przybysze z kosmosu) powinni mówić po angielsku. Od autystów oczekuje się podjęcia specjalnych kroków („terapii”), w celu usprawnienia rozumienia „innych osób”, podczas kiedy od osób neurotypowych nie oczekuje się niczego, co miałoby poprawić ich rozumienie autystów. Ich brak empatii nie stanowi problemu. Jeśli nie rozumieją autystów, powiedzą po prostu „on jest ekscentryczny” albo „to dziwaczka” i sprawa załatwiona. Odpowiedzialność jest zawsze po stronie autystów. Często słyszy się o tym, że dzieci autystyczne są prześladowane w szkole. Czasem nawet rodzice winią za to własne dzieci. Są prześladowane, bo mają słabe umiejętności socjalne. Albo bo nie potrafią się z nikim zaprzyjaźnić. Albo bo nie mają wystarczającej pewności siebie. Może trzeba je wysłać na trening umiejętności socjalnych albo na psychoterapię? Naprawdę? A co z prześladowcami? Czy ktokolwiek rozważył, czy te dzieci, które prześladują innych, nie potrzebują treningu umiejętności socjalnych albo psychoterapii? Może potrzebują pomocy bardziej niż ich ofiary? I czemu tak naprawdę nasze dzieci nie mogą się z nikim zaprzyjaźnić? Czy aby na pewno dlatego, że nie zależy im na innych ludziach? Czy może dlatego, że nikt dookoła nie podejmuje żadnego wysiłku, żeby je zrozumieć?
Zapytajmy ponownie. Czy osoby autystyczne potrafią zrozumieć innych? TAK! Jeśli ci inni też są autystyczni. Dokładnie tak, jak osoby neurotypowe potrafią zrozumieć innych neurotypowców. Empatia to droga dwukierunkowa.
Podwójny problem z empatią został po raz pierwszy opisany przez autystycznego socjologa, doktora Damiana Miltona, w 2012 roku. Jego artykuł stanowił odpowiedź na wcześniejszy koncept „braku teorii umysłu” jako cechy autystycznej. W skrócie, koncept ten zakładał, że osoby autystyczne nie potrafią teoretyzować na temat tego, co inne osoby mogą myśleć, czuć, planować. Milton zauważył, że empatia działa w obydwie strony. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, poszukaj prac Miltona na temat „double empathy problem”. Na YouTube jest też sporo nagrań z jego wykładów. Ten film także dobrze opisuje ten problem: An introduction to double empathy problem.

ID 11922359 People © Tegotego Dreamstime.com